i weszli do środka. Kuba zawinął się w płaszcz i wszedł także. Były tam bardzo piękne pokoje, a że muzyka grała, poszli we trzy pary tańczyć. Kuba zdziwił się bardzo, bo ten pokój, gdzie mieli tańczyć, był wyłożony brzytwami i nożami, to też skoro która panna raz w kółko zatańczyła, podeszwy u trzewików były posiekane, trzeba je było rzucić w kąt, a brać inne na nogi. W ten sposób zdarła każda w jeden wieczór po sześćdziesiąt par, i ojciec musiał sprawiać nowe. Ale co która rzuciła trzewiki w kąt, brał je Kuba i pchał do torby.
Po tańcach poszli jeść, a Kuba ukrył się niewidziany pod stołem. W czasie uczty wypadła jednej królewnie łyżka na ziemię, drugiej znowu nóż, a trzeciej widelec. Kuba pochował je do torby. Wreszcie umówili się, że przylecą tu znowu na drugi nów, że wtedy będzie wesele, i że nie powrócą już do do domu. Królewny przytym opowiadały, że ich jakiś głupi człowiek pilnuje, a tymczasem śpi dobrze, i jutro każe mu król ściąć głowę. Wszyscy śmieli się z tego, a nie wiedzieli, że Kuba znowu śmiał się z nich wszystkich, bo nie był taki głupi, jak się im zdawało. Gdy się już zabierali do powrotu, wyszedł Kuba naprzód, znowu tą samą drogą przyleciał do domu, położył się do łóżka i udawał, że śpi. Za chwilkę wleciały dziurką od klucza wszystkie trzy królewny, przeszły koło niego cicho na palcach, pokazując na migi, że jutro zetnie mu kat głowę.
Na drugi dzień rano zawołał król do siebie Kubę i córki i spytał się go, czy wie, gdzie były i co robiły. Królewny z drwinkami patrzały na niego i były ciekawe, co powie. Więc Kuba zaczął opowiadać, jak o północy wyszły królewny ze swoego pokoju wystrojone, jak chciały się przekonać, czy śpi, i szczypały i kłuły go szpilkami, jak potym wyleciały na pole dziurką od klucza i leciały powietrzem, a on za niemi. Opowiadał, jak leciały ponad miedziany las, srebrny i złoty, i na dowód wyjął z torby i podał królowi gałązkę miedzianą, srebrną i złotą, jak spuściły się przed dwór w lesie, gdzie ich wyczekiwali kawalery, jak tańczyli, i jak trzewiki darły, i wysypał przed królem wszystkie trzewiki jego córek z posiekanemi podeszwami. Mówił, że potym była uczta, i wyjął z torby srebrną łyżkę, nóż i widelec, a na każdym było wypisane imię królewny. Nakoniec powiedział i to, że na najbliższym nowiu ma być wesele, i panny nie miały już do domu powrócić. Opowiadanie swoje zakończył tym, że ci trzej kawalerowie to są dja-
Strona:Seweryn Udziela - Opowiadania ludowe ze Starego Sącza.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.