Gdy ich już z drogi dojrzała, zaczęła krzyczeć, żeby stanęli, zaczęła przeklinać ich i odgrażać się zemstą za to, co jej zrobili. Tuż, tuż czarownica miała ich dogonić, lecz wtym przejechali za pierwszą Bożą Mękę przydrożną, więc dalej nie miała już czarownica władzy nad niemi. Krzyknęła jeszcze:
— Wpadniecie wy kiedy w ręce moje, nie ujdzie to wam bezkarnie! — i rozzłoszczona wróciła powoli do domu.
Królewicze wstrzymali się także, aby wypocząć, a najmłodszy przypasał sobie cudowny miecz do boku.
Za powrotem do domu przywitał ich król z radością, a już nie mógł się nacieszyć najmłodszym synem, gdy słyszał o jego przygodach bohaterskich i o zdobyciu cudownego miecza. Teraz nie potrzebował się już obawiać wojny z nieprzyjacielem, bo na rozkaz sam miecz pościnałby najeźdźców.
Dobrzeby im było wszystkim, ale starsi bracia ciągle krzywo patrzali na najmłodszego i zazdrościli mu sławy. Sami nie śmieli go zaczepiać, ale pragnęli, aby go spotkała kiedy jaka nieszczęśliwa przygoda.
Sposobność ku temu nadarzyła się wkrótce. Oto razu jednego wracając z polowania w towarzystwie braci, znalazł najmłodszy złotą podkowę na drodze. Wszyscy zdumieli się niesłychanie, że mógł być ktoś taki, który konia kazał podkuwać złotem. Zanieśli też podkowę ojcu i mówili:
— Skoro jest podkowa, musi być i ten, który ją zgubił, a wartoby mieć tego konia, bo musi być godzien złotych podków.
— Jedźcie szukać, zdobądźcie i przyprowadźcie — rzekł na to król.
— Tego my nie potrafimy — odpowiedzieli — jeden tylko brat nasz najmłodszy mógłby spróbować, i tylko jemu mogłoby się udać zdobyć konia ze złotemi podkowami.
— Tak jest — zawołał król uradowany: — tylko ty to potrafisz! zbieraj się więc, synu, nie tracąc czasu, i jedź w świat, a nie wrócisz z próżnemi rękoma.
Wymawiał się, jak mógł, najmłodszy syn od tej wyprawy, bo ani nie wiedział, dokąd ma jechać, ani też w czyjej mocy jest koń ze złotemi podkowami.
— Skoro masz miecz cudowny, możesz mieć także tego konia, a dopiero wtedy będzie z ciebie rycerz, jakiego drugiego nie będzie na świecie! — powiedział król.
Strona:Seweryn Udziela - Opowiadania ludowe ze Starego Sącza.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.