trudnią się też tkactwem, kowalstwem; są także czasami stolarze i kołodzieje, a każdy chłop prawie jest dobrym cieślą.
Lud jest bardzo poetyczny i posiada wielką liczbę pieśni, legiend, podań i baśni. Poniżej podaję kilka takich opowiadań, spisanych w Starym Sączu. Opowiadania te mają jedną wadę, że nie są spisane w gwarze miejscowej. Nie mogłem tego jednakże uczynić, gdyż zbyt krótko bawiłem w Starym Sączu, więc trudno było mi uchwycić dokładnie gwarę ludową, a obawiałem się z powodu niedokładności popełniać co krok takie omyłki, któreby odbierały bajkom całą wartość dla badaczów języka. Jednakże starałem się zachować wszędzie tok myśli i w wielu miejscach sposób wyrażania się.
Był sobie taki chłop biedny we wsi, co nie miał nic i niczego nie mógł się dorobić, chociaż ciężko pracował zawsze i grosza nie marnował. Zawsze była bieda u niego w domu, żeby jej nawet kijem nie wygnał.
Raz przejeżdżał przez wieś konno św. Piotr do nieba za różnemi interesami, i aby konia popaść, zatrzymał się przed karczmą. Na tę wiadomość zbiegli się ludzie, a każdy z jakąś prośbą, którą chciał przez Świętego posłać do Pana Boga. Przyszedł też i ten biedny chłop i prosił św. Piotra, aby się zapytał w niebie, dlaczego on taki biedny, pomimo pilnej pracy i przykładnego życia. Św. Piotr nie chciał się podjąć tego pośrednictwa, tłumacząc się tym, że tyle ma na głowie interesów, iż łatwo o prośbie chłopa zapomni. Skoro jednak zaczął biedak błagać i bardzo nalegać, Święty ulitował się jego doli, dał mu złote siodło, na którym siedział, ze złotemi strzemieniami, i rzekł:
— Weź to i schowaj tymczasem, póki nie wrócę. Gdy w niebie spostrzegę, że nie mam siodła, przypomnę sobie twoją prośbę. Z powrotem będę znów tędy przejeżdżał, to mi siodło oddasz.
To powiedziawszy, odjechał, a chłop schował złote siodło i złote strzemiona w komorze, i niecierpliwie wyczekiwał z dnia na dzień św. Piotra i wiadomości z nieba.
Skoro św. Piotr pozałatwiał już wszystkie interesy w niebie i chciał wsiąść na konia, aby wrócić, spostrzegł, że nie ma siodła, i przypomniał sobie prośbę biednego chłopa. Wrócił się