Czymprędzej schylił się znowu po pasek, bo chciał wiedzieć, jaką własność posiada. Opasał się nim, posuwał na prawo i na lewo, ale nic nie widział, ani nie słyszał, i nic się nie działo. Pomyślał sobie, że pasek tylko przypadkiem znajdował się w skrzynce i nie ma żadnego znaczenia, a że był głodny, pomyślał sobie, iż dobrzeby było siąść w gospodzie za stołem przy obiedzie. Ledwie tylko tak pomyślał, w tej chwili był już w gospodzie za stołem. Domyślił się, że pasek ma cudowną własność przenoszenia człowieka tam, gdzie tylko zapragnie.
Cieszył się bardzo tym wszystkim, a ponieważ miał dużo pieniędzy, kupił sobie piękny pałac, powozy, konie, najął liczną służbę i żył po pańsku. Raz myśli sobie:
— Mam pieniędzy, ile zechcę, mam wojska, ile zechcę; jestem tak bogaty i tak potężny, jak król każdy, a nawet jestem bogatszy i potężniejszy, bo moje skarby nie wyczerpią się nigdy i wojska nigdy mi nie ubędzie. Dlaczegożbym nie mógł mieć córki królewskiej za żonę?
A miał król jedynaczkę córkę, bardzo piękną i młodą.
Nie namyślając się długo, ubrał się pięknie, cudowną sakiewkę włożył do kieszeni, trąbkę zawiesił na jedwabnym sznurze przez ramię, opasał się paskiem i pomyślał sobie, że chciałby być w pałacu królewskim. Natychmiast tak się stało, czemu się wszyscy bardzo dziwili, nie mogąc sobie wytłumaczyć, skąd się wziął w zamku na królewskich pokojach. Ale że siał pieniędzmi na wszystkie strony, więc mu kłaniali się i myśleli, że to jakiś bogaty królewicz lub książę.
Powiedział królowi, że się chce z jego córką ożenić, i król nie miał nic przeciwko temu, skoro widział wojsko jego i pieniądze. Ale królewna wolałaby wyjść za mąż za królewicza lub jakiego księcia, nie za byle kogo, złakomiła się tylko na tę cudowną sakiewkę, trąbkę i pasek. Żeby postawić na swoim, podała mu w wieczór z winem proszku na spanie, a gdy usnął mocno, zabrała mu te cudowne rzeczy, kazała podobne zrobić i z temi śpiącego wynieść za bramy zamku.
Obudził się rano i zdziwił bardzo, co robi na polu. Idzie zaraz do zamku napowrót, ale warta nie chce go puścić, bo tak jej kazano, chce dać żołnierzom pieniędzy, żeby go puścili, trzęsie woreczkiem, ale pieniądze się nie sypią. Przestraszył się tym bardzo, więc trąbi na trąbce, a oprócz głosu trąbki nie słychać, aby wojsko jechało. Przekonał się także, że ma pasek
Strona:Seweryn Udziela - Opowiadania ludowe ze Starego Sącza.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.