kaleki, to się litował nad niemi i myślał, że to są poczciwi a nieszczęśliwi ludzie.
Po mszy świętej wyszedł student z kościoła, rozejrzał się między dziadami i zobaczył jednego najdalej od drzwi kościelnych siedzącego, który mu się zdawał najpoczciwszy a najbiedniejszy. Był to chłop tęgi, z dużą czarną brodą, a chociaż ślepy, chodził sam bez przewodnika. Zbliżył się do niego student i opowiedział mu wszystko, co się wczoraj stało, a w końcu dodał:
— Wam teraz, mój dziaduniu, chcę dać te pięćset dukatów, bo mi się podobacie.
— Żartuje sobie panicz z ubogiego dziadka! ktoby też dziadowi dawał tyle pieniędzy? żebym kiedy dwa, trzy talarki dostał, toby był skarb wielki!
— Nie żartuję, mój dziadku — student na to — popat z tylko, ile ja to mam pieniędzy.
— Jakże popatrzę, kiedym ślepy; ale niech panicz położy mi pieniądze na rękę, to poznam, — gadał chytry dziad, a ręka mu się trzęsła z chciwości.
Chłopiec, jak głupi, położył dziadowi na jedną rękę pięćset dukatów i na drugą pięćset, a ucieszony rzekł znowu:
— Czujesz pieniądze? Widzicie, że nie żartuję, że mam pieniądze.
Tymczasem dziad, nie namyślał się długo, ale skoro poczuł pieniądze w swoich rękach, wsunął je natychmiast do kieszeni. Kubuś myślał, że dziad żartuje.
— No, dajcie mi, dziadku, te pieniądze, dajcie. Pięćset dukatów, coście wsunęli do jednej kieszeni weźmiecie sobie, a mnie oddajcie pięćset z drugiej kieszeni.
A dziad na niego.
— Idź-że, człowiecze, ode mnie, i daj mi spokój! Cóż ty chcesz? Idź sobie spokojną drogą i nie zaczepiaj nikogo!
Student sięgnął mu ręką do kieszeni, chcąc odebrać swoje pieniądze, a dziad w krzyk na całe gardło:
— Ratujcie ludzie biednego dziadka! Chce mię zabić ten człowiek, ratujcie!
Wybiegli ludzie z kościoła i dalej na chłopca wszyscy. A on do nich:
— Dajcie mi spokój! ten dziad wziął mi tysiąc dukatów, chcę tylko odebrać swoje.
Ludzie w śmiech, bo trudno było uwierzyć, żeby biedny
Strona:Seweryn Udziela - Opowiadania ludowe ze Starego Sącza.djvu/37
Ta strona została uwierzytelniona.