Poszedł chłop w zimie do lasu, aby sobie w wyrębie jaki pniak wykarczować i na opał do domu przynieść. Wybrał pniak jeden i łupał go siekierą po kawałku i drzewo na boku na kupkę odkładał. W dziurze tkwił jeszcze jeden kawałek drzewa, którego nie mógł wyjąć, bo korzeniami trzymał się dobrze w ziemi. Żeby go wyrwać, stanął nad dziurą, oparł się mocno nogami o jej brzegi, chwycił oburącz wystający z ziemi kawałek drzewa i szarpnął z całej siły.
W ten sposób wyrwał drzewo, ale sam wpadł do dziury, w której się ten wydobyty pień drzewa znajdował. Przestraszył się chłop i zdziwił bardzo, że pod tym drzewem była taka głęboka dziura. Chciał się czymprędzej wydobyć, chwytał się rękoma ścian, ale wszystko obrywało się i odpadało, co tylko wziął w rękę. Zaczął więc uważnie macać naokoło, czy nie natrafi gdzie na korzeń, na który mógłby nogę postawić i wydo-
- ↑ Por. Wisła, VIII, 227, 521; IX, 100.