panu, całą noc bawił się z tą panną, a nad ranem wyzbył ją z niczym.
Na drugą noc wysłała królewna drugą pannę do służącego i obiecała ją bardzo dobrze wynagrodzić za to, jeżeli się dowie, co znaczy ta zagadka. Służący zrobił to samo z tą panną, co i z pierwszą, zatrzymał ją u siebie całą noc, a rano wypuścił i zbył byle czym, a potym opowiedział wszystko panu swojemu, jak i dnia poprzedniego.
Królewna zgniewała się bardzo tym niepowodzeniem, a skoro i trzeciego dnia nic nie mogła wymyślić, w obawie, że musi zostać żoną pierwszego lepszego przybłędy, i ze wstydu, że chociaż taka mądra, nie potrafi jednej zagadki odgadnąć, postanowiła udać się sama tej nocy do służącego, przebrana, aby jej nie poznał, i dowiedzieć się koniecznie, o co jej chodziło. Tak samo myślał sobie ten pan i powiedział do służącego:
— Kiedy tu przez dwie noce przychodziły panny dworskie i nic nie wskórały, przyjdzie tu dzisiaj sama królewna — i kazał służącemu iść spać do swego pokoju, a sam się położył na jego łóżku.
W nocy przyszła królewna, niby panna ze dworu, i zaczęła go prosić, żeby jej powiedział, co znaczy ta zagadka. A nie poznała go, że to nie był służący, ale sam pan, a on znowu poznał ją zaraz. Gdy tak całą noc się przebawili i pofiglowali z sobą, na wielkie jej prośby powiedział jej, jak się ta zagadka tłumaczy:
— Pies zjadł zatrutą kaczkę i zdechł, psa rozszarpały trzy kruki i także zdechły, te kruki zjedli zbóje, a było ich dwudziestu czterech i wszyscy pomarli.
I wszystko jej dokładnie opowiedział.
Na drugi dzień zwołała królewna cały swój dwór, bo chciała przy wszystkich pokazać, jaka ona mądra, że nawet taką trudną zagadkę odgadnie. Skoro powiedziała, wszyscy się zdziwili jej mądrości i kazali zaraz tego pana powiesić. Ale gdy on opowiedział wszystko, jak było, i poświadczył się swoim służącym, rozgniewani dworzanie powiesili swoją mądrą królewnę.