oglądnął miejsce zajmowane przezemnie, a nic nie zobaczywszy, zauważył: Pewnie osa jaka zaplątała się tutaj, ale już uciekła. Siadaj!
Podrapałem się w miejsce bolesne i usiadłem nieco dalej w ławce, gdzie już do końca godziny przesiedziałem spokojnie.
Po lekcji obstąpili mię chłopcy dookoła i niby z ubolewaniem dopytywali, co mi się stało. Po ich minach i uśmieszkach domyśliłem się zaraz, że to oni spłatali mi tego złośliwego figla. Nie zdradziłem się jednak z swoimi domysłami, ale uważnie i dokładnie zacząłem oglądać ławkę zwierzchu i ze spodu. Macając ręką, natrafiłem na grubą nitkę, a gdy ją szarpnąłem, aby wyciągnąć, zobaczyłem końce dwóch igieł, wychylające się z deski, na której siedziałem.
— A, zdrajcy — zawołałem — to wyście mnie tak urządzili, to wyście mnie tak ośmieszyli! — i już zabierałem się do bitki z wszystkimi. Byłem rozzłoszczony, a oni do tego śmiali się tak wesoło, że aż pokładali się ze śmiechu. Dzwonek zadzwonił, wszedł nauczyciel i w tej chwili uspokoiło się w klasie.
Przeprowadzone dalsze badania i dochodzenia po nauce objaśniły mię dopiero, jak się to stało. Oto trzech kolegów, których kosztem bawiłem
Strona:Seweryn Udziela - Wesołe opowiadania wesołego chłopca.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.