— Hę? Jaskinia? — pyta wyrostek.
— No, jaskinia w skale. Chcieliśmy ją obejrzeć.
— Jaskinia? Jaka jaskinia? Tu niema żadnej jaskini.
— Ale jest — mówimy — taka, co w niej siedzi zaklęta Maciaszkówna.
— Aha, taka dziura. Jest hajnok! — i pokazał nam niedaleko stojącą skałę, a nawet podszedł z nami na miejsce.
Zobaczyliśmy w ziemi dziurę, niby otwór do studni o powierzchni, mniejwięcej metra kwadratowego. Zaglądamy do wnętrza, ciemno, nic nie widać, zejścia żadnego też nie ma. Pytamy raz jeszcze chłopca:
— To tutaj?
— Tu.
— Tędy się schodzi?
— A tędy.
— A byłeś tam kiedy?
— Ej, nie — mówi zaambarasowany.
Zapalamy świece i oświetlamy otwór ciemny, aby zobaczyć, w jaki sposób można spuścić się na dół. O metr niżej widzimy dno, więc wskakujemy i rozglądamy się dalej. W boku w skale spostrzegamy czeluść, prowadzącą skośnie w dół. Można przejść, więc idziemy jeden za drugim,
Strona:Seweryn Udziela - Wesołe opowiadania wesołego chłopca.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.