Ukończywszy te czynności, objaśnił nam, jakie zmiany chemiczne odbywają się teraz we flaszce i powiedział, że czysty wodór będzie się palił i zmieszany z powietrzem tworzy gaz piorunujący, a ten za zbliżeniem płomienia wybucha z wielką siłą, rozsadza wszystko i robi wokoło niesłychane spustoszenia. To też tworzący się wodór we flaszce musi najpierw wypędzić znajdujące się tam powietrze a dopiero potem może być zapalony.
— Gdy chodziłem na uniwersytet w Wrocławiu, to zdarzył się taki wypadek. Obecny przy tem profesor poparzył się, uczniowie zostali pokaleczeni odłamkami szkła z flaszki, a rozlana woda z kwasem siarkowym narobiła szkody niemało.
Więc czekaliśmy, aż wodór wypędzi powietrze z flaszki a słyszeliśmy tylko, jak woda wewnątrz syczała, niby gotowała się. Może po kwadransie takiego oczekiwania, odezwaliśmy się:
— Panie profesorze, może już zapalić?
— O jeszcze nie, bo mogłaby powstać eksplozja. Jak byłem na uniwersytecie w Wrocławiu zdarzył się taki nieszczęśliwy wypadek.
Czekaliśmy dalej, bo cóż mieliśmy robić. Ale cierpliwość nasza zaczęła się wyczerpywać. Po jakimś kwadransie proponujemy znowu:
— Panie profesorze, może teraz zapalić?
Strona:Seweryn Udziela - Wesołe opowiadania wesołego chłopca.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.