Strona:Siedem powiastek.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

niezrozumiale pod nosem.
— Admirale! zawołał Van-Dyk, wszak wiesz dobrze, że się uczymy malować, a kto się uczy musi mieć przed oczyma wzory. Nie bądź tak twardym jak skała podmorska i spuść flagę, to jest otwórz nam drzwi.
— Tobie otworzyłbym dobry chłopcze, bo jesteś poczciwym, i pracowitym uczniem, odrzekł służący nie poruszając się z miejsca. Pan Rubens cię chwali, ale tamci....fiu! fiu! gdybym ich tylko wpuścił, poprzewracaliby wszystko do góry nogami w pracowni.
— My? rzekł jeden z zadziwieniem, my jesteśmy tak przykładni, tak spokojni.
— Jak opałka za wozem. Wszystko rozrzucacie, nic nie szanujecie. A któżto wczoraj rozbił gipsową Wenus grecką, czy rzymską, hę? może ja? Nie wiedziałem, jak się tłumaczyć, co powiedzieć panu Rubensowi i powiedziałem, że to wiatr. Tfu na stare lata ja musiałem kłamać, aby was wydobyć z kłopotu. Wiatr?! odpowiedział mi; cały dzień upał był duszący, najlżejszego nawet zefirku nie było: Kręcisz stary! kręcisz...... Mój Boże.... To prawda, bo kręciły mi łzy w oczach, on pewnie myśli, że to ja ją stłukłem...... ja, jego sługa. Wykierowaliście