Strona:Sielanki i inne wiersze polskie.djvu/021

Ta strona została przepisana.
WTORY.

Kiedym spał, piękna Wenus widzieć mi się dała,
A Kupida, chłopię swe, za rączkę trzymała,
Mówiąc do mnie: Pasterzu, nać to z ręku moich
Chłopiątko; naucz mi go, proszę, piosnek swoich.

A ja głupi, niemądry, mniemając, że miało
75

Być co z niego, bo mi się chłopię rześkie zdało,
Jąłem go uczyć i grać przed nim proste pieśni,
Jakie pasterze grają i Faunowie leśni;
Jako niegdy wynalazł Pan piszczałkę krzywą,

Jako Minerwa surmę i dudkę krzykliwą,
80

Merkury wdzięczną lutnią, Apollo cytarę.
Tegom go uczył, alem puszczał prożną parę[1].
Bo on tego nie słuchał, ale swych chytrości
Używał, a przede mną śpiewał o miłości:

Co matka jego robi, jakie on sam strzela
85

Strzałki, i jako miesza z frasunki wesela.
I takem do frymarku[2] przyszedł misternego:
Czegom Kupida uczył, zapomniałem tego;
A czego mię Kupido nauczył, to miewam

W pamięci, i dziś tylko o miłości śpiewam.
90


TRZECI.

Chłopię małe po gaju na ptaszki strzelało
I tam Kupida między chrościną ujrzało
Na trzmielowej[3] gałęzi: rączki mu zadrżały
Od chęci, bowiem się mu zdał być ptak niemały.

Pocznie kuszę[4] napinać, bełciki[5] gotuje,
95

A Kupido z krzaczka na krzaczek przelatuje.
Potym rozgniewawszy się, kiedy nic nie wskorał,
Szedł do starca, który tam niedaleko orał.

  1. parę próżną puszczać — robić co bez skutku
  2. frymark — handel
  3. trzmielowa gałąź — gałąź trzmielu, Evonimus; rodzaj krzewu
  4. kusza — łuk
  5. bełcik — strzałka, strzała