A jeslić się nawiedzić trafi tamte progi.
Powiedz Phyllidzie, że się nazbyt ukwapiła[1].
Ukwapiona rzecz nigdy z pożytkiem nie była.
Przedsie[2] wy, leśne Muzy, przedsie w pieśni swoje!
Chromis, Mikon i Mnazyl, małych chłopiąt troje,
Sylena w cichej jamie zdybali śpiącego;
Jeszcze był nie wyszumiał z wina wczorajszego.
Dzban tylko i multanki przy stronie wisiały.
Rzucą się nań i jegoż własnemi wieńcami
Imą[3] więzać, bo nie raz ich obietnicami
Starzec wodził; a oni darmo się kłaniali,
Gdy się kręcą; wtym Aegle do onej biesiady
Przypadnie, Aegle między wszystkiemi Najady
Napiękniejsza; a gdy już patrzał, jako miała
Pełną garść kalin, twarz mu niemi popisała[4].
Rozwiążcie, dzieci; pieśni będzie, ile chcecie.
Wam, dzieci, piękne pieśni będą; a ty za tę
Uczynność weźmiesz, miła, inakszą zapłatę.
W tym zaczynał, a Nimphy zewsząd się zbiegały,
Zwierz dziki z gor się sypał; las i wielkie sośnie[5],
I cokolwiek bujnego drzewa w boru rośnie,