Oba tedy pod bukiem wysokim siedzieli,
A zwykłemi pieśniami zabawiać się mieli;
Ochraniał sadowinę[2], kozieł kędyś z trzody
Obłąkał się i gdy go przez całe zaranie
Szukam śledząc, z trafunku przypadłem tam na nie.
Krzykną: Sam[3] do nas, Mopse! z naszymi tu chodzi
Ale, go nie inaczej wydamy, aż z nami
Posiedzisz: tu wdzięczny cień, tu chłod pod bukami.
Tu łąki nieprzezorne[4] okiem, tu wesoły
Pozor, tu z pasz[5] do rzeki same idą woły.
Dostarcza wod najwiętszym mrozem niedotknionych.
Com miał czynić? ni Haśki, ni Paraszki w domu
Nie miałem i nie było jagniąt zawrzeć komu.
Ale mistrzowie sławni, ale pieśni nowe:
A oni na przemiany śpiewać się imali[6],
Na przemiany się Muzom pamiętać dawali;
I lasy odkrzykały[7] raz temu, raz temu:
Tityrus wprzod[8] zaczynał, Dametas po niemu.
Gdym zbierał chcąc przystroić twoje skroni śliczne,
Gęste pczołki. co po tych łąkach miod zbierały,
Bezpiecznie mi kwiateczkow rwać nie dopuszczały.
A ty za moję pracą, za moje staranie,