Gdziekolwiek rozkażecie. wszędzie pojedziemy,
I swatswa i wesela spolnie pomożemy.
To, i co więcej mowił; ale na wiatr słowa
Leciały, i nic wdzięku nie odniosła mowa,
A gdy się już tak użyć[1] rozumem nie dali,
Nawet rzecze: Prze Boga! dajcie się hamować;
Winniśmy się z obu stron inaczej szanować.
Bo i ojcowie naszy bracia sobie byli.
Aby się to krwią między nami rostrzygnęło.[2]
A serce wasze zgoła wojny zapragnęło,
Puśćmy to w krotką[3]; niechaj Idas, moj rodzony,
Da pokoj bitwie, także Polluks z drugiej strony.
Ja także swoją, sama dwa uczyńmy z sobą.
A lubo Bog obiecał śmierć mnie. lub tobie,
Lubo obiema, dosyć na jednej żałobie
W jednym domu; ostatnie[4] nie osierocajmy
Ci, co żywi zostaną, niech za żony mają
Te panny, i rodzinę miłą ucieszają[5]
Raczej, niżby martwymi mieli leżeć w ziemi;
Wielki swar trzeba gasić szkodami małemi.
Iść w niwecz; wnetże starszy bracia plac działali.
Zrzucając zbroje z ramion i kładąc na trawie.