Na te niechaj smycz twoja mężne charty zmyka[2].
Dobrze Alcydes mawia: bo jednoż staranie
O małym, a z wielkiego więcej się dostanie.
Bo on rad siła[3] bierze. I wielcy krolowie,
Raczej by Wołhę, abo Dunaj wojowali,
A z tamtych państw bogate plony zawracali.
Mniejby do ukrzywdzenia bywało przyczyny,
I stałyby w pokojach domowe chrościny.
Jemu mleko, albo miod z barci urzezany.
Nie tak Alcydes: jemu potrzeba tłustego
Wołu, albo barana z trzody wybranego.
Ale też wilkow broni; małą rożność mają:
Ciężki puklerz, lecz ciała wszystkiego on strzeże,
I miasta mają swoje baszty, swoje wieże.
Więcej pies zje, niż owca: a co owce mają
Pasterze, dobrą karmią duże psy chowają.
Mała dla wiela, często na wszystkim szkoduje.
Tu. zda mi się, przestali: jednym się widziała
Nieżadna piosnka, drugim inaczej się zdała.