Każda z osobna drogich przysmakow rozlicznych
Nie leniąc się przynosić do jego ust ślicznych:[1]
Gdy ich robotom przyszły chwile przyzwoite,
Z rozlicznych kwiecia smaki co lepsze zbierają
I piękny plastr słodkiego miodu napełniają;
Każda w myślach swych wielkie nadzieje gotuje,
Ta, że ozdobą pieśni sercowładnych[2] będzie,
Ta, że wielkich pradziadow swych miejsca zasiędzie,
I ważnomyślną[3] radą powłada[4], i zbroje
Gładkiej wymowy zbierze w mądre słowa swoje.
I drzewem[6], i paiżą[7] władać przyuczały;
Strach tatarski, i pewne na potym zemszczenie.
Takie więc młodym synom orlica ćwiczenie
Daje, gdy ich na skrzydle swym nosi w obłoki
A oni więc, skoro się w swe piorą odziali,
Gęste stada żorawi dzikich zaganiali.
Tak się on miał swym młodym ramieniem do zbroi,
A wielkich bohatyrow krwi wszystko przystoi.
Ten przed laty i rozum i bogactwa miwa;
Przed laty i do nieba sławą wylatuje,
Przed laty ludzkie serca sobie pozyskuje.
Rano się wszystko sypie szczęśliwym na łonie,
A komu obietnice boskie co zdarzają,