Chciałaby na wstecz, ale trudno, bo po szkodzie.
Snać by łacniejsza rzece, ktora morskiej wodzie
Bieg swoj zmiesza, nazad się obrocić do głowy[1],
Niżli nazad przeskoczyć brod Acherontowy.
Aby była z swym miłym choć i w grobie żyła.
Ale jako rodzajow ludzkich śmierć nie minie,
Tak bogowie są wolni od niej i boginie.
Umrzeć nie mogła. Wszakże ono złe baczenie
Puściła wieści, że jej oblubieniec drogi.
Wpadając nieostrożnie w łowiech na zwierz srogi,
Zębem nielitościwym odyńca dzikiego
Obrażony, postradał żywota miłego.
Święto sławne i obchod[2] wieczny postawiła,
Na ktorym Adonina jej Nimfy płakały,
A okrutnego wieprza zęby przeklinały.
Nierozum i przed czasem źle o sobie radzi,
A kto się na ostrożność przystojną ogląda,
Ten z płochej chuci rzeczy szkodliwych nie żąda;
Ale abo się swoim baczeniem sprawuje,
Abo z cudzych przypadkow szczęście swe miarkuje.
Nie może zbłądzić umysł dobrze urodzony,
Ani się na podlejsze rzeczy zapatruje,
I owszem sobie ważne uciechy gotuje;
Jakich ty, da Bog, zaznasz czasow przyzwoitych,
Oblubienica twego, kiedy boje krwawe