Sroczka krzekce na płocie: będą goście nowi!
Sroczka czasem omyli, czasem prawdę powi.
Gdzie gościom w domu rado[1], sroczce zawsze wierzą,
I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą.
Z ktoryjeś strony goście jadące widziała?
Sroczka krzekce na płocie, pannie się raduje
Serduszko, bo miłego przyjaciela czuje.
Jedzie z swoją drużyną panic urodziwy,
Koń łysy, białonogi, rząd na nim ze złota.
Panno! gotuj się witać, już wjeżdża we wrota;
Już z koni pozsiadali, wszystko się podworze
Rośmiało, jako niebo od wesołej zorze.
Czeka cię upominek dawno obiecany,
Obiecany od Boga i od domu tego:
Po obietnicę trzeba wsiadać na rączego;
A ty się gdzieś zabawiasz. Już nam nie zstawało
Sam sobie, a pogonić trudno i godziny.
Cobyś rzekł, gdyby to był otrzymał kto iny?
Barzoś się ubeśpieczył: czyli tak urodzie
Dufasz swojej? kto dufa nawiętszej pogodzie,
I Bog nie dźwignie, kto się sam nie ma na pieczy.