Szczekają, i ktoś bije jakoby we wrota.
Folguj z tą kaszą, folguj! psi szczekać przestali:
On jest! koniecznie[1] on jest! węchem go poznali.
Będzie lepszy karany. Witać się go godzi,
Zbiegał się; dobrze tak nań; kto nie chce po woli
Czynić, co nań przystoi, musi po niewoli.
Jeszcze ognia nie zgaszaj, jeszcze możne czary,
Pomożcie mi! niech moj żal nie będzie bez kary.
Bodaj się tej łotryni członki tak kurczyły,
Jako się ta nieboga w sercu swym skurczyła,
Ktorej ona własnego męża omamiła.
Pomożcie mi krzywdy mej mścić się, możne czary,
Wlecz tę szmatę przez drogę, a mow: niech heclicy[3]
Tak zdrajczyną[4] paniej mej włoczą po ulicy,
Niech w jej piersiach ogniste kleszcze utapiają,
Niech jej plugawe[5] mięso sobakom miotają.
Pomożcie! niechaj moj żal nie będzie bez kary.
Sowo, ty hukasz w lesie, a hukasz daremnie!
A co łotryni robi; ma to być tajemnie?
Niechaj tak za nią wszyscy głosem twym hukają,