Ona i nasztuczniejsze opony[1] wiązała.
A gdy w rękę cytarę abo lutnią wzięła,
I o pięknych boginiach mutetę[2] zaczęła,
Nic najlepszy mistrzowie przed nią nie umieli,
A jej wdzięczne uciechy z oka wesołego
Płynęły i za serce chwytały każdego.
Ucieszna dziewko! jużeś nam z cechu ubyła,
Jużeś panieński wieniec z głowy położyła.
I piękna wiosna łąki trawami odzieje,
Pojdziemy na przechadzki; tam kwiateczkow sobie
Nazbieramy, a tęsknić będziemy po tobie.
Będziemy siła tesknić, jako tęskni siła
My tobie barwinkowy wieniec ukręcimy
I na wielkim jaworze w polu zawiesimy.
Tamże będą i piżma, i wonie rozlane,
A na skorze te słowa będą wyrzezane,
Kłaniaj się, gościu, drzewo to jest Helenine.
Bog was żegnaj, cne stadło; niech nad wami boży
Opiek będzie, niechaj was sam pan Bog pomnoży!
Niech wam da dolą dobrą i ludzkość przyjemną,
Abyście sławy przodkow waszych poprawili,
I potomstwu miłemu więtszą zostawili.
Już dobra noc, cne stadło, darow snu wdzięcznego
Zażywajcie spokojnie aż do dnia białego.