Ja, kozieł, gdym był młody, zażywałem świata:
Wiadome[1] tego kozy. Gdy mię zjęły[2] lata,
Zarzezano mię, skorę na dudy przedano,
I po śmierci dobrą myśl ze mnie udziałano,
Mnie, starego buhaja, moje własne krowy
Ubodły[3]. Pokim młody, pokim bywał zdrowy,
Władałem wszystką trzodą. Bezecna starości!
I garłam zbył dla ciebie, nie tylko miłości.
Prożno w koło mnie, świnie niebogi, krząkacie,
Prożno mię, dobrodzieja swojego, trącacie.
Zdechłem, niebogi, zdechłem od was zmordowany!
Czyli słodka śmierć umrzeć od takowej rany?
Robiłem w ciężkim pługu, nigdy nie schodziło
Jarzmo ze mnie: mną zasiać, mną i zwozić było[4];
Zdechłem od prace: dziś mię gospodarz żałuje.
Prędko postrada, gdy kto czemu nie folguje.
Klacze! także się płaci dobre zachowanie?
Potłukłyście mię i dziś psom ze mnie śniadanie.
I wyście też zażyły fortelu wdowiego:
Z starym (mowią) do dołu, do domu młodego.