Chłopi, co z skorą moją po wsiach się włoczycie,
Tysiąc mej braciej w lesie; w tym się nie baczycie.
Łacny z martwego tryjumf: zabity nie kąsa,
Kto jednego zagubi wilka, niech nie pląsa.
Mnie, com i tłuste gęsi, i kury kradała,
Mnie, com i wilkom wielkich łowow pomagała,
Teraz przy marnych skwarczkach stępica[1] zabiła.
Nie zawsze wielka kradzież złodzieja straciła.
Myszy, darmo po moim grobie tańcujecie:
Nie dla was, nie mylcie się, nie chodzę po świecie:
Żem się do sadła wkradał, w tym mię postrzeżono,
I z kamieniem u szyje do wody wrzucono.
Kiedy mię w polu już już charci doganiali,
Obejrzałem się, widzę, że się z szkapy wali
Na łeb myśliwiec[2]: i tam zaraz złomił szyję.
Bodaj sam zginął, kto na garło jedzie czyje.
Z przodku[3] ze mną igrano, a potym mię bito:
Zawsze za błaznowanie takie bywa myto[4].
Aż mię nawet[5] zabiły chłopięta zuchwałe.
Niech nie błaznuje, kto chce chować zdrowie całe.