Dojadałem ja lwowi, on prze małość moję
Nie mógł mi nic uczynić; gdy proporce swoje
Rozciągam, wpadłem w siatkę pająka lichego.
Mały wielkim dogryza, ginie od mniejszego.
Zastał mię na kokoszy chłop nielitościwy,
Kijem mię na niej zabił; jeszczebym był żywy,
Gdybym się był jakiemu dostał myśliwcowi.
Zginął, kto w ręce wpadnie głupiemu chłopowi.
Siłam ja pojedynkow wygrawał w młodości;
Tegoż szczęścia probować chciałem i w starości:
Pobił mię młodszy, nawet[1] kania mię porwała,
I pogrzeb mi w gardzielu swoim udziałała[2],
Wróbel tu leżę. Kto mię znał, przy tej tu ścienie
Com ja czyniał[3] wroblicy, mej namilszej żenie!
Niech mię nikt nie żałuje: jam za rok odprawił,
Na czymby się kto inszy do sta lat zabawił.
Sroczka, roztropny ptaszek, mowićem umiała.
Żem kucharki do paniej czasem oskarżała,
Zaszyły mi pośladek: takem garło dała.
Wiara mię i życzliwość na on świat posłała.