Jej dłoni niedostatnim[1] zawsze otworzone,
Jej ręce do ubogich zawsze wyciągnione.
Nie straszna jej domowi zima, bo podwojnym
Swą wszystkę przyodziała czeladź strojem hojnym.
Szarłatow[3], złotogłowow sobie nie sprawiała.
Pełno klenotu na niej: a sława mężowi
Piękna, gdy każdy dobrze o jej cnocie mowi,
Nikt oczu nie zapluśnie[4], i między rownymi
Z jej roboty wychodzą płotna znamienite,
Od niej tkanice[5] kramarz bierze rozmaite.
Przystojność i stateczność jej nadzież[6] przedniejsza,
I wolnie się uśmiechnie, kiedy ostatniejsza[7]
Wargi swe, szczera mądrość przez jej usta płynie.
Słowa jej pełne wdzięku i pięknej rozprawy[8],
A język prawie iste[9] cnej łaski ustawy.
Wszystkie ruszenia stop swych pilnie przestrzegała,
Wstały cnotliwe dzieci i cześć jej czyniły
Powinną i mężowe usta ją wielbiły.
Siła się w wielkich domiech pięknych cor zrodziło.
Siła szczęście bogatem wianem udarzyło[10];
Radzi mi, ani krasa, ale sama cnota.
Omylna jest udatność, uroda zdradliwa;
Ta sama nie faluje[11], ktora bojaźliwa
Jest Boga, a wstyd święty nad wszystko miłuje —