Tykać się będziesz, w Polsce dotąd niewidanych.
Nazwaćby to roztyrkiem i wojną domową,
Czyli z panem poddanych potrzebną umową?
Ojczyzno moja! całość i twoje swobody
Czyli twemu nieszczęściu tego niedostało,
Aby cię rozrożnienie wnętrzne zamieszało?
Sama ty, jako słońce świat wielki obchodzi,
Nie dałaś się zagarnąć tyrańskiej powodzi,
Zażywając cnot jasnych i szczerej prostości.
Bogdaj każdy śmierć pierwej połknął i legł w grobie,
Niżliby się ubliżyć miało twej ozdobie!
Gani cię ktoś nierządem i odmienić radzi?
Niech się do rządu wiezie[2], a nas tak zostawi.
Niewolą wolnych ludzi żaden nie naprawi,
Trudno wszystkich osiodłać, i kto te nadzieje
We łbie kręci, jabym rzekł, że z mozgu szaleje,
Teraz się miesza, że z tej pochodzi studnice.
Czują się wolne serca, i zaraz wzdrygają,
A ręce nieżyczliwej tykać się nie dają.
Każda rzeczpospolita swojem prawem słynie,
A jako jest ostrożność potrzebna w tej mierze,
Tak wiele błędow bywa w niedufnej[3] niewierze;
A kto się domniemaniem wątpliwem[4] sprawuje,
Siła omyłki miewa i siła szwarkuje.