błagała Fatymę, aby poczekała z tem do dnia następnego; myślała, że zdoła ją nazajutrz do posłuszeństwa namówić... Aby tylko dzień jeden zwłoki!...
Przeszła nawet na noc do jej pokoju, aby czasem w nocy nie zachciało się ciekawej kobiecie zajrzeć do owego miejsca i życie może nawet wskutek tego postradać.
Sinobrody kochał Fatymę, może bał się o nią tylko... może zwierza dzikiego tam ukrywał, może gazem trującym napełniony był ów pokoik lub też rozbójnika jakiego tam chował.
Nic innego tylko bał się o żonę... A może chciał wypróbować jej posłuszeństwa... a wtedy nie ominęłaby jej kara.
Kochająca siostra o ile mogła i dnia następnego starała się nie opuszczać Fatymy, aby nie pozwolić do otwarcia pokoju, ale w nocy zaledwie usnęła, Fatyma cichuteńko, bez bucików wysunęła się
Strona:Sinobrody.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —