Strona:Skradziony biały słoń.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —

szłość nie była przed nim zakrytą. Wnet byłem w jego biurze i zauważyłem, że dobrze byłby zrobił, gdyby tych dwóch drabów prędzej aresztował i w ten sposób uniknął wszelkich trosk i zmartwień.
Odpowiedź jego była prosta:
— Nie należy do naszego zakresu działania zbrodniom zapobiegać, lecz je karać, a tego przecież nie możemy robić przed ich spełnieniem.
Zauważyłem nieśmiało, że potrzebną w tym wypadku tajemnicę niepotrzebnie gazety zdradziły; i ludzie dowiedzieli się nietylko o rzeczy samej, ale i o naszych planach i zamiarach; przypuszczalnych zbrodniarzy wymieniono, wobec czego będą mogli tem łatwiej uciec lub ukryć się.
— Mniejsza o to! Ale przekona się pan, że jeżeli dotknąłeś mojej ręki, to tak, jakbyś dotknął ręki losu. Co się zaś dotyczy dzienników, to musieliśmy im udzielić tych wiadomości. Sława, dobra reputacya, i chwalebne wzmianki — to najpotrzebniejsze środki detektywów. Ci ludzie muszą dać znać o swoich czynach, inaczej myślanoby, że nic dotąd nie zrobili, muszą rozwinąć swoje teorye, gdyż nic dla nich nie jest ważniejszem, jak ich teorya. Musimy również natychmiast uwiadomić opinię publiczną, o naszych planach, gdyż myślanoby, że nic nie robimy. Przecież przyjemniej czytać w dziennikach: “Teorya inspektora Blunta brzmi, tak a tak” — aniżeli jakie sarkastyczne docinki.
— Siła pańskich argumentów przekonywa mnie.
— Zresztą, w tej sprawie nie wypowiedziałem jeszcze ostatniego słowa.