Wyliczyłem następnie dość znaczną sumę na pokrycie bieżących kosztów i usiadłem, oczekując nowin. Każdej chwili spodziewano się telegramu. Tymczasem przeglądałem dzienniki i komunikaty urzędowe, przyczem zauważyłem, że nagroda 25,000 dolarów przeznaczona została tylko dla agentów. Zdawało mi się, że byłoby lepiej, gdyby ową nagrodę przeznaczono wogóle dla każdego kto słonia przyprowadzi. Uwagę tę zakomunikowałem inspektorowi. Odpowiedział mi na to:
— Słonia mogą tylko agenci znaleźć, nagroda wystosowana więc jest dobrze. Gdy inni znajdą zwierzę, to stanie się tylko dlatego, że detektywów podpatrzą, skorzystają z ich badań i wyciągną z tego korzyści; nagroda należy się więc agentom w każdym razie. Rozpisanie takiej nagrody ma także swój cel, mianowicie zachęcenie ludzi do zaofiarowania swego czasu i zręczności w zupełności wyszukaniu zguby.
Mówił rozsądnie i przekonywająco. Nagle zaczął aparat telegraficzny w kącie tyrczeć i dzwonić — nadszedł pierwszy telegram, następującej treści:
Trafiłem na ślad. Zauważyłem stopy słonia w pobliżu jednej farmy. Szedłem za śladem napróżno dwie mile. Słoń prawdopodobnie, zwrócił się na zachód. Idę w tym kierunku.
— Darley to jeden z najdzielniejszych agentów — zauważył inspektor. — Dowiemy się wnet od niego innych, pewniejszych rzeczy.
Nadszedł drugi telegram: