sadzały się w pochwałach z wyjątkiem jednego. Dziennik ten pisał: “Agent, to wielki człowiek. Może czasem jest za powolny, zwłaszcza, gdy się rozchodzi o odnalezienie uprowadzonego białego słonia; potrafi trzy tygodnie go ścigać, śpiąc równocześnie z jego trupem w tej samej spelunce. W końcu go znajdzie, jeżeli, naturalnie, nakłoni człowieka do wskazania miejsca jego pobytu.”
Biedny Hassan był stracony na zawsze. Strzał armatni zranił go śmiertelnie, padł podczas tej niefortunnej mgły! Otoczony wrogami, trapiony myślą odkrycia, chudł i mizerniał, aż go śmierć z tych mąk uwolniła.
Odkrycie jego kosztowało mnie 100,000 dolarów. Wyjazdy agentów obliczono coś na 42,000 dolarów.
Rzecz prosta, że nie zwracałem się już do mego rządu z prośbą o posadę; jestem skazany na zagładę i włóczę się po świecie, jak skazaniec. Ale podziw mój, dla człowieka, którego uważałem za najtęższego agenta w świecie, nie zmalał i nie zmaleje, aż do mojej śmierci.
Strona:Skradziony biały słoń.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.
— 29 —