Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/110

Ta strona została skorygowana.

— Patrz, Fritz, jak się zdają pokorni, gotowi do nóg upaść, a na swoich śmieciach tak to krzyczy i zżyma się, że im rady dać nie można. Zły przykład dla naszych Sasów, którzy już także rezonować zaczynają!




Pałace feldmarszałka Fleminga tak liczne były, jak jego posiadłości w Saksonii, na Szlązku i w Polsce; lubił dobrami handlować i budować się wspaniale. Watzdorf téż już go w tém naśladował i frymarczył na mniejszą skalę. Król, który wspomniał feldmarszałkowi o jego bogactwie, właśnie był od niego kupił za beczkę złota przepyszny pałac japoński, naówczas zwany holenderskim, w którym późniéj bibliotekę umieszczono.
Oprócz niego, miał Fleming na Starém mieście gmach wspaniały, kupiony niedawno od wdowy po zmarłym Pflugu, i ten właśnie zajmował; miał drugi przy Moritzstrasse i Nowym rynku, nie licząc przepysznéj letniéj rezydencyi, wzniesionéj w Uebigau, z pięknemi, rozległemi ogrodami, nad Elbą położonemi. I tę późniéj król odkupił od niego.
Dwór feldmarszałka, jakeśmy mówili, książęco wyglądał. Sto koni było na stajni, liberye i powozy królewskim nie ustępowały. Szczęśliwy w spekulacyach i chętnie spekulujący, Fleming uchodził nie bez przyczyny za jednego z najmajętniejszych w kraju, a choć go i chciwym i skąpym zwano, występował, gdy było potrzeba, ze wspaniałością położeniu jego odpowiadającą.
Pflugowski pałac zajmował teraz z żoną i sio-