nawykła panować i napawać się kadzidłami, a tu znajdowała nietylko równe sobie, ale dowcipem, rozumem, zręcznością o wiele ją przechodzące. Ztąd wieczne złe humory i pewnego rodzaju odosobnienie dumnój pani.
Nie na rękę była Flemingowi taka żona, bo ani do domu przynęcić, ani podług myśli jego działać z nim nie mogła. Żywiołu niewieściego potrzeba było koniecznie w pałacu, szczególniéj dla przywabienia doń Polaków, o których pozyskanie feldmarszałkowi chodziło.
Z tego powodu ulubiona siostra stryjeczna, pani podskarbina Przebendowska, która myśli i plany jego przyjęła, trochę się poróżniwszy z mężem, czy nie mając co robić w domu, zamieszkała w Dreznie przy bracie. U niéj przeważnie zbiérało się całe towarzystwo polskie, dniami a szczególniéj wieczorami. Przez nią Fleming miał ów wpływ na Polskę, o który mu tak bardzo chodziło. Tu się skupiały wszystkie roboty i frymarki, ztąd szły rozkazy, listy, instrukcye i wysłańcy potajemni.
Feldmarszałek dotąd był bezdzietnym; przy pani Przebendowśkiéj bawiąca pani von Spiegel, o któréj coś więcéj powiémy późniéj, miała dorastającą córeczkę, Kasię. Te panie stanowiły w tym samym pałacu, pod jednym dachem z feldmarszałkową, osobny dwór i gospodarstwo.
Po wieczorze owym u Denhoffowéj, na którym król wesoło się zabawił, a wspominał o nim często, Fleming, który każdy symptom chwytać musiał i każde pragnienie uprzedzał, dostrzegł że do świętego Michała, to jest do wyjazdu do Polski na sejm, niezmiernie jeszcze daleko: że Denhoffowa, któréj brakło rozumu hr. Cosel, nie potrafi króla rozerwać i dni jego zapełnić sobą.
Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/34
Ta strona została skorygowana.