Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/36

Ta strona została skorygowana.

Denhoffowa mała, drobna, delikatna, jak małpeczka siedziała, trzymała się i latała na koniu. Lepiéj jeszczcze od niéj jeździła Pociejowa hetmanowa litewska, i król mógł miéć u boku dwóch żeńskich adjutantów, co zawsze wielce dlań było przyjemném. Starsze panie mogły wyjeżdżać powozami i przypatrywać się zdaleka wściekłym zapasom, bez krwi rozlewu.
Miejsce do tego popisu dobrano pomiędzy Pillnitz a Laubegastem, na równinie między wzgórzami, wśród sosnowych lasków, na miękkim piaseczku. Królowi myśl ta wielce się podobała. Feldmarszałek przyobiecywał, że zabawa będzie zastosowaną do gustu „wielkiego króla.“ Mimowoli może jednak na myśl ona przywodziła nieszczęśliwe spotkania ze Szwedami.
Zawczasu bardzo konne gwardye i najpiękniejsze regimenty położyły się obozem około Laubegastu, wioseczki, w któréj wielu panów miało wille letnie i domki. Namioty ogromne pojechały przodem i sam Fleming musiał dojeżdżać, dla dojrzenia przygotowań.
Prawą jego ręką, ulubieńcem, pełnomocnikiem był i do tych i do wielu innych spraw pułkownik Bieleke. Jemu więc zdano główny dozór nad obozowiskiem; on nieustannie pomiędzy Dreznem a Pillnitz zwijać się musiał, aby na dzień oznaczony wszystko było w pogotowiu. Po małéj wojnie w polu, pod namiotami, miała być wspaniała uczta, tańce i pijatyka.
Rozumie się iż pani Przebendowska zleconém miała zapraszać Polaków, jacy się w Dreznie znajdowali, a znajdowało się ich zawsze bardzo wielu.
Dziwnym trafem nieszczęśliwy ów podkomorzy Dziubiński, zmuszony atentować w sprawie jaką