Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

nów, szczególniéj konnych gwardyj — był przepyszny. Na wyżynach ustawione działa miały wystrzałami dodawać bitwie złudzenia. Fleming przyjął króla, wyjechawszy naprzeciw ze świetnym sztabem swoim, adjutantami i świtą. Konie czekały na króla i panie, które mu towarzyszyć miały: śmiałą Denhoffową, która króla na krok nie odstępowała, i odważniejszą jeszcze Pociejową, która koniem władała, jak prawdziwa hetmanowa. Inne panie, nie mogąc się przebrać za amazonki, przybyły na plac boju powozami i patrzyły z nich ciekawie na tę komedyą wojskową.
Denhoffowa miała rodzaj mundurku, który jéj dosyć był do twarzy, Pociejowa strój polski, z kołpaczkiem i kitą wspaniałą.
Na drugim planie, w powozie, stała pani Przebendowska ze swą przyjaciółką, Spieglową, i małą Kasią, przyznaną córką króla; daléj hrabina Vitzthum, Reuse, Hülchen i całe to grono pań, które zdala lub zblizka należało do dworu. Nawet skromna, niezgrabna, trochę wieśniaczo wyglądająca i nieśmiała żona Watzdorfa odważyła się zjechać na to widowisko.
Na dany trąbami znak, wojska ruszyły przeciwko sobie, z tém większym zapałem, że nie było najmniejszego niebezpieczeństwa. Karabiny i pistolety prochem były ponabijane, a działa pustemi ładunkami. Ale huk i tentent powstał niezmierny, podniosły się tumany kurzu. Gwardye naciérały tak dzielnie, jak gdyby istotnie coś zdobyć miały, oprócz potów i kurzawy.
Król stał w świetném kole, na ślicznym koniu złocistéj maści, ze łbem baranim, bo takie naówczas były w modzie, strojny w suknię całą zaszytą złotem, ze wstęgą orła białego, dumny, piękny