podskarbinie, dośledzić trudno; lecz nieprzebłagane to było uczucie, które czyhało tylko na porę, gdy się czynnie będzie mogło objawić. Od roku wydała była córkę za oboźnego litewskiego, generała w służbie saskiéj, księcia Ignacego Lubomirskiego; przez niego więc mogła w Polsce zawiązać pewne stosunki.
Pani Przebendowska wiedziała że ma w niéj wroga, ale go sobie lekceważyła. Fleming nie miał jéj za niebezpieczną. Stali zdala od siebie; hrabina Vitzthum czyhała, jak na zasadzce.
Cóś jéj zwiastowało, że wielkie znaczenie i wpływ Fleminga słabną, że godzina działania się zbliża. Nie była pewną swego, ale z oka nie spuszczała nikogo.
Po owéj zabawie pod Laubegastem, Vitzthumowa badała męża, naglądała na króla, zrozumiała zniechęcenie jego do Fleminga i przeczuła rzecz najniepodobniejszą naówczas do prawdy, urośnięcie Watzdorfa, z którego król i wszyscy publicznie żartowali, który jawnie był głupi, ograniczony, zły i śmiészny. Lecz Fleming popełnił błąd, że mu w ręce dał domowe sprawy i finanse; zmusił Augusta aby do niego nawykł, a kto przynosił naówczas piéniądze, ten miał najpewniejszy środek pozyskania łaski i zaufania.
Dla pospolitych oczów ani wzrost Watzdorfa, ani możliwość upadku Fleminga nie były widoczne, gdy hrabina Vitzthum widziała je już oczyma duszy. Watzdorf nikczemny, tchórz, pochlebca, wyrosły z niczego, był dogodny; można było panować nad nim i przez niego Vitzthuma popychać wysoko.
Myśli te karmiła hrabina Rachela, wahając się jeszcze wydać z niemi, Dlatego jednego wieczora letniego po moritzburskiéj fecie zaprosiła
Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/68
Ta strona została skorygowana.