kiedy król tego wymaga — zawołała Vitzthumowa.
— A! niestety, nie — śmiejąc się, rzekł książę. — Nasza poczciwa Litwa byłaby przez to pokrzywdzoną. Dopomina się swojéj alternatywy. Fleming i Szaniawski utrzymują, że to niepodobieństwo.
— Przepraszam cię — przerwała hrabina Rachela — obaj oni niedobrze królowi służą, a zbyt się oglądają na formy. O! gdyby chcieli...
— Tak, ale są ważniejsze sprawy trudne — mówił Lubomirski. — Lepiéj na nie całą siłę obrócić.
— Wiem, mówisz o dowództwie Fleminga — odezwała się Vitzthumowa. — Wierz mi, feldmarszałek króla zwodzi; to nie doprowadzi do niczego.
Lubomirski zamilkł, bawiąc się guzikiem od munduru.
— Mówmy otwarcie, mój drogi książę — poczęła, ton przybiérając poważny, Vitzthumowa. — To panowanie niezręcznego Fleminga, które nas tyle kosztowało, i Saksonia drogo przypłaciła. Musi się ono skończyć. My, mój mąż i ty, mój książę, wszyscy, ile nas jest, z Flemingiem do niczego nie dojdziemy; ani Vitzthum nie zaawansuje, ani generalstwo do wyższych stopni was nie doprowadzi, dopóki feldmarszałek rządzi.
Książę, na znak zupełnéj zgody, głowę pochylił.
— A więc — ciągnęła daléj hrabina — im się to gospodarstwo prędzéj skończy, tém lepiéj. Fleminga tu w Dreźnie zachwiać trudno, trzeba przeciw niemu działać w Polsce.
— Doskonale — rzekł książę.
Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/78
Ta strona została skorygowana.