Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/84

Ta strona została skorygowana.

Rachela poczęła się śmiać po swojemu i pocałowała go w czoło.
Adorable! — zawołała. — Czyż nie rozumiész téj prostéj rzeczy, że abyś ty urósł i my z tobą, trzeba żeby Fleming...
Nie dokończyła.
Bon! — rzekł hrabia — ja go nie zastąpię, to pewna; za tym przyjdzie drugi, gorszy jeszcze. Wierz mi, że to na jedno wychodzi.
— Wcale nie, bo moglibyśmy sobie wybrać tego następcę do naszego smaku — szepnęła hrabina.
— Na przykład? — spytał Fryc.
Hrabina zmilczała i przeszła się parę razy po pokoju.
— No, jak ci się zdaje, kogoby wybrać? — poczęła cicho.
— Zgóry ci dziękuję za Manteufla i za Wackerberta — odezwał się hrabia.
— Zgadzam się z tobą.
Hrabia się zerwał z krzesła i zawołał ze śmiéchem:
— Zlituj się, został więc jeden chyba bałwan Watzdorf!
— Dlaczegóżby właśnie nie postawić bałwana? — odezwała się hrabina. — Wierz mi że ja przynajmniéj tyle co ty króla kocham i dobrze mu życzę. Watzdorf gbur, nieokrzesany, służy mu ulegle, pokornie, cicho; nie porwie się mówić mu „ty,“ po ramionach go klepać nie będzie, a nam z nim byłoby wyśmienicie.
Niedowierzająco spoglądał Vitzthum, nie zdając się spełna wiedziéć, czy żona nie żartuje.
— Seryo? — spytał.
— Zupełnie seryo! — potwierdziła pani. — Pomyśl dobrze, a zgodzisz się ze mną, że lepiéj