że do munduru zaraz jéj dał wstęgę i order orła białego, który z siebie zrzucił.
Panie słuchały smutnie.
Po Bielckem, z dopełniającemi wiadomościami i potwierdzeniem poprzedzających, przychodzili inni; o prawdziwości wątpić było niepodobna.
Nazajutrz głoszono, że przyznanie Anusi już zostało postanowione, a król miał ją kreować hrabiną; chodziło tylko o skomponowanie nazwiska. Drudzy donosili, iż apanaż, pałac, pensyą były zapowiedziane.
Przebendowska i Spieglowa słuchały tych wieści strapione; szczególniéj ostatnia gryzła się tém, widząc w całéj sprawie robotę syna. Z porady Bielckego wysłano z listami do feldmarszałka, oznajmując mu o tém, co się stało.
Z każdym dniem i godziną historya Anusi nabiérała rozgłosu większego i znaczenia; do pewnego nawet stopnia zagłuszyła wrażenia sejmowe i krzyki szlachty na Fleminga.
Przygotowywano apartamenta dla Anusi w pałacu, ściągano dwór dla niéj. Mówili jedni że na wyekwipowanie trzydzieści tysięcy, inni że sto tysięcy talarów dostała. Wszyscy przed piękną córką królewską bili pokłony. Król po całych dniach siadywał u niéj i obsypywał ją podarunkami, tém potrzebniejszemi, że w jednym mundurku, sprawionym przez Rutowskiego, zjawiła się, a garderoba jéj składać się miała, oprócz fraka, z dwóch sukienek i niewielu koszulek. Ale już nazajutrz mogła się stroić w klejnoty i dostała konie wiérzchowe. Wszyscy się wyścigali z podarunkami, które bardzo chętnie, mile, z dziecinną przyjmowała chciwością. Ojciec i bracia nakochać się jéj nie mogli i nacieszyć
Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/163
Ta strona została skorygowana.