Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/32

Ta strona została skorygowana.

sunęli się do mięsiwa, a pan Serwacy byłby może, choć głodny, nie dostał się do misy, gdyby go Paweł nie protegował. Zjawił się téż tu, wytańcowawszy, Derengowski do wódki i ogórka, razem z drugim towarzyszem, biorąc Przebendowskiego pod opiekę i sadząc go między dwu. Głód więc naostatek mógł nasycić, choć na duszy było mu ciągle smutno.
Dokoła panowała wesołość, jak za dobrych czasów; rozmowa od nieprzyjemnych i frasobliwych politycznych kombinacyj wnet przeszła, juvante aqua vitae, na wesołe opowiadania i dykteryjki tłuste, żołniérskie figle i trefne żarciki. A że kobiét u stołu nie było, bo te z młodzieżą jadły osobno naprzeciwko, puszczali sobie cugle panowie bracia, aż się Serwuś skromny wstydzić musiał i rumienić, oczy spuszczając. Odwykł był od tego zamaszystego i rubasznego paplania.
Co ogórki naprawiły, trzeźwiąc, wino po mięsiwie do dawnego stanu przyprowadzać zaczęło znowu. Zaszumiało w czuprynach. Podkomorzy wnosił szlacheckie zdrowia jedne po drugich. Wrzawa znacznie urosła.
Minkiewicz ów, którego gwałtem spać położono, czy hałasem przebudzony, czy przedziwnym instynktem wieczerzy, któréj woń się po całym domu rozchodziła, jak upiór powstający z grobu, nagle się zjawił w progu.
W głowie miał piérza pełno i fizys brzydko zmienioną; na nogach jeszcze się chwiejąc, zbiérał myśli. Widać było że niedobrze sobie przypominał, co się stało przed parą godzinami, a wiedział że cóś przeskrobał. Dopiéro po twarzach i ludziach zbiérał reminiscencye.
Milczący, ziéwnąwszy i przeciągnąwszy usta parę razy, poszedł i on do stołu, jakby nigdy nic,