i wcisnął się między dwu krewniaków, domagając strawy powszedniéj.
Nikt mu nic nie powiedział, on téż nikomu ani słowa; Serwacy tylko, zobaczywszy go, żachnął się, podkomorzy parę razy nań przez ramię spojrzał i na tém się skończyło.
Drugiego dnia, pod wieczór, Derengowski nareszcie gotów był do drogi, i jak przepowiedział, ponieważ koni nie było do Wilna, Serwacego zabiérał ze sobą. Pamiętny jednak wyzwania, Przebendowski nie wprzód się chciał wybrać, ażby Minkiewicza wyszukał i o czas i miejsce z nim się umówił. Szukano go po całym dworze, na folwarku, na saniach w podwórzu, po kątach najciemniejszych: znikł jak kamfora. Nikt nawet powiedziéć nie umiał, co się z nim stało. Dopełniwszy tego obowiązku, Przebendowski ze spokojném sumieniem do Wilna wyruszył.
Hetman Pociej przebywał podtenczas w Wilnie, a co dziwniejsza, znajdowała się z nim razem i pani hetmanowa, chociaż małżeństwo najczęściéj każde z osobna swoim dworem mieszkało.
Przypisać to należało najprzód pilnéj potrzebie doziérania hetmana, aby się nie wdał w kompromitujące ze dworem konszachty, następnie mięsopustowi, bo pani hetmanowa bawić się lubiła i była nawykła, a na wsi nigdy miéć nie mogła tylu koło siebie ludzi i tak dobranego towarzystwa, jak w mieście. Obyczaje królewskie odbijały się w społeczeństwie; przepych i balowanie stało się koniecznością, szczególniéj dla pań, co jak Pociejowa, życia drezdeńskiego i warszawskiego skosztowały.