z duszą. Tą swobodą pan wojewoda kijowski majętności nam zajechał i zniszczył, a w trybunale procesu z sobą przez lat dziesięć nie dopuścił. Tą swobodą, kochanie moje, gdy się trzeba było od najazdów bronić i nieprzyjaciela odpędzać, myśmy się zasłaniali, żeby podatku łanowego nie dać i ludzi do wojska nie wyprawiać. Nareszcie, szanowny mój Serwacy, téj swobody chce szlachta dla siebie, a dla chłopa jéj nie daje, a mieszczaninowi skosztować jéj wara! Chłop, gdy się odezwie że człowiekiem jest, którego Chrystus Pan tak samo odkupił krwią Swoją przenajświętszą, jak panów senatorów i karmazynową szlachtę, to go w łeb chama! Hę?
Serwuś milczał. Wszystko mu to wydawało się nowém, osobliwém, a wielce niepokojącém.
— Więc już — odparł po chwili — więc już mamy dać upaść u nas staréj rzeczpospolitéj, przez dziadów i pradziadów nam przekazanéj, a pójść pod absolutum dominium, w niewolę do Sasa?
— Hm, moje dziecko — rzekł ks. Trzeciak dobrodusznie, ja-bo ci powiem, że nie wiem doprawdy, gdzie niewola. Najgorsze poddaństwo grzechowi, pysze, samolubstwu, namiętności. A czemuby monarcha ojcem być nie miał?
Serwuś się uśmiéchnął, usta mu się rozwiązywały.
— Ojcze kochany — rzekł — dwóch nas tu tylko w celi jest, jeden Pan Bóg nas słyszy, mogę mówić otwarcie. Król nasz August tym ojcem, o którym mówicie, nie będzie dla nas, bo nim nie jest dla własnego narodu. Rozpusta, pycha, zbytki panują na dworze, a zgorszenie tylko spływa zgóry. Niéma tam świętego nic. Żony odbiérają mężom, dzieci rodzicom, aby je, sro-
Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/44
Ta strona została skorygowana.