Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/94

Ta strona została skorygowana.

Powozy stały pozaprzęgane; ludzie konni z pochodniami przed niemi. Gdy sanie się zatoczyły do drzwi pałacu, a Serwacy o swéj mocy ruszyć się nie mógł i nieprzytomny leżał na sianie, Wend, który go przywiózł, służbie oznajmił, że jakiegoś chorego na saniach miał, opowiadającego się dworzaninem feldmarszałka.
Przybiegli ludzie do sani, a poznawszy Przebendowskiego, który majaczył i w sianie leżéć się upiérał, niemal gwałtem zabrali go i zanieśli na górę.
Wpadła jedna z panien służących podskarbiny do pokoju, w którym w dominie, z maseczką w ręku, Przebendowska przeglądała się w zwierciedle, oczekując na Spieglową, i poczęła, ręce łamiąc, z kobiécą szczebiotliwością opowiadać, że rannego i nieprzytomnego Serwusia chłop u drzwi wyrzucił, że się z niego słowa nie można było dopytać i że jakieś nieszczęście go spotkać musiało.
Litościwa pani najprzód sama, jak stała, pobiegła się przekonać, co w tém prawdy było. Serwusia tylko co w ciepłéj izbie na łóżku cudzém złożono; jęczał i rzucał się, ale usłyszawszy nad sobą znajomy głos pani, oczy otworzył, na chwilę niby oprzytomniał, począł czegoś żywo szukać na piersiach i gwałtownie papiér dobywszy, podał go ręką drżącą, padł i omdlał.
Posłano natychmiast po doktora Włocha.
Pani podskarbina, jakkolwiek miłosierna, nie mogła dla chorego o zdrowych zapomniéć; list dostawszy, zaczęła go zaraz czytać, a zadysponowawszy, aby nad Serwusiem czuwano, sama ze Spieglową pojechała na redutę.
List hetmanowéj, który oczyma przebiegła, mówił niewiele, odwołując się do ustnéj posłań-