Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/95

Ta strona została skorygowana.

ca relacyi. Tém mocniéj więc życzyła sobie rychłego uzdrowienia jego pani podskarbina.
Włoch, który natychmiast przybył chorego opatrzyć, znalazł go w bardzo złym stanie. Rana zaniedbana, wcale nieopatrywana długo, szkaradnie się zajątrzyła, ręka była opuchła, oprócz tego niewygody, chłód, bezsenność, może mrozy srogie i wichry, króre w tym roku panowały, a od których nie miał się czém bronić podróżny, wywołały silną i niebezpieczną gorączkę. Włoch kiwał jakoś głową, ruszał ramionami, za wyzdrowienie nie chciał ręczyć.
Przykro było nadzwyczaj podskarbinie, że dla niéj jeden z najwierniejszych sług życie mógł postradać, lecz — nie inne było i jest sług przeznaczenie a obowiązek, tylko z siebie czynić ofiary.
Dziwnym trafem na téj saméj reducie, świéżo przybywający z Wilna młody Sapieha oddał podskarbinie list od męża, w którym znalazła relacyą o pojedynku i o Serwacego pobycie. I to ją téż za serce chwyciło, że się ujął za honor domu i dla nich cierpiał.
Reduta była nadzwyczaj wspaniała; wszyscy silili się i zmagali, aby króla rozbawić. Młoda królewiczowa, wszystkie dawne kochanki, kilkoro przyznanych królewskich synów i córek, ministrowie, dwór cały — wszystko się tu znajdowało, strojne, pomaskowane, napełniając salę olbrzymią gwarem, ruchem, intrygami i pozorną wesołością, kryjącą niepokoje, zazdrości i zdrady.
W części sali dla pospolitego oddzielonéj tłumu, za balustradą, widzowie stali tak licznie ściśnięci, iż ledwie się mogli poruszać. Każdy się pragnął naprzód dostać, ku części dla dworu prze-