do najwykwintniejszego towarzystwa zastosowanemi.
Mężczyźni śmieli się z niéj i przypatrywali, kobiéty, odprawiane ostremi bardzo przycinkami, uciekały; król długo zdala przypatrywał się obrotom tego stworzenia, którego prawdziwego nazwiska domyślić się nie mógł. Wnosił tylko, że być musiała jedną z aktorek lub baletniczek sceny królewskiéj, bo one jedne, z osób do dworu nienależących, miały przywiléj, nie zdejmując masek, wchodzić za balustradę i ociérać się o wybranych.
Rybaczka była średniego wzrostu i obcisły ubiór, napół męzki, zarysowywał wyraziście piękne, ale nieco bujne kształty ciała, przy drobnych nóżkach i rączkach. Włos czarny na głowie, napozór niedbale związany, w części spływał na białe i nawpół odsłonione ramiona. Zuchwale zaczepiała i czepiała się wszystkich, kto się jéj nastręczył, i ścigała głośnemi wykrzyknikami.
Widać że i ona nikogo i nikt jéj nie oszczędzał, bo się odcinała grubiańsko i ostro. Króla to wkońcu zaintrygowało. Przybliżył się do niéj zwolna; spojrzała nań, podnosząc główkę, i stała niezmieszana, potrząsając siatką, którą niosła na ramieniu. Cóś prawie bezwstydnie wyzywającego było w jéj krygach i ruchach.
August, który słyszał ją mówiącą po włosku, odezwał się do niéj tymże językiem:
— Cóżeś to umyśliła złowić w twoję siatkę, moja piękna?
— O, jaknajgrubszą rybę — odparła, śmiejąc się, maseczka.
— Złapać, to jeszcze nie sztuka — rzekł król, rozpatrując się okiem znawcy i bacznie śledząc najmniejsze szczegóły stroju i figury, któréj strój
Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/98
Ta strona została skorygowana.