Strona:Sofokles - Elektra.djvu/37

Ta strona została przepisana.

Taki gwałt czyni, chyba, że kto szepnie,
Iż Orest wraca; wtedy w gniewu szale

Przystąpi z krzykiem:„Nie tyś temu winna?
295 

Nie twojemż dziełem, twojem, co mi z ręki
Skradłaś Oresta, aby go zratować?
Lecz wiedz, że hojnie mi za to zapłacisz“.
Tak ona wyje, a wręcz jej wtóruje

Ów gach jej głośny, z pomocą gotowy,
300 

Ów całą duszą niewieściuch i truteń,
Ów kobiet drużba w rycerskiej potrzebie.
Ja zaś Oresta czekając jak zbawcy,
W nieszczęściach moich i nędzy marnieję.

Bo czyn zwiastując ciągle, już zniweczył
305 

On wszystkie, które żywiłam, nadzieje.
I wobec tego ja, dziewki, ni miary
Ni folgi zdolna, a w złego zalewie
Wkrótce zło inne zgotuję w mym gniewie.

CHÓR
Powiedz nam proszę, czy Egist — w pobliżu,
310 

Kiedy to mówisz, czy poszedł gdzie w pole?

ELEKTRA

Tak, on na polu, bo gdyby był w domu,
Nie myśl, bym z wnętrza wychodzić tu śmiała.

CHÓR

Toż się odważniej wdam z tobą w rozmowę,

Jeżeli rzeczy po prawdzie tak stoją.
315 
ELEKTRA

Jego tu niema, więc badaj co zechcesz.

CHÓR

Pytam się tedy, co mniemasz o bracie,
Czy przyjdzie, czy się ociąga? Mów o tem.

ELEKTRA

Przyrzeka, ale nie spełnia przyrzeczeń.