Strona:Sofokles - Elektra.djvu/41

Ta strona została przepisana.
CHRYSOTHEMIS

O nie! Chcę tylko, byś władcom uległa.

ELEKTRA

Ty się tak składaj, — nie dla mnie ta droga.

CHRYSOTHEMIS

A przecież pięknem, nie upaść wśród szału.

ELEKTRA

Padnę, gdy trzeba, na służbie rodzica.

CHRYSOTHEMIS
Lecz ojciec, wiem to, wybaczy co czynię.
400 
ELEKTRA

Te słowa wniosą ci poklask złych ludzi.

CHRYSOTHEMIS

A ty czyż rady nie posłuchasz mojej?

ELEKTRA

Nie, jeszczem chyba przy pełnym rozumie.

CHRYSOTHEMIS

Podążę tedy dokąd mnie posłano.

ELEKTRA
Dokądże zmierzasz? Dlą kogóż te dary?
405 
CHRYSOTHEMIS

Matka kazała mi zrosić grób ojca.

ELEKTRA

Cóż mówisz? męża wrogiego nad wszystkich?

CHRYSOTHEMIS

Którego sama zgładziła, — toć w myśli.

ELEKTRA

Któż ją nakłonił? Skąd zamysł w niej taki?