Strona:Sofokles - Elektra.djvu/48

Ta strona została przepisana.

Bo jeśli za krew krwią płacić będziemy,
Pierwszabyś legła z wyroków tych mocy.
Bacz więc, byś próżnej nie wdziała osłony!

A jeśli zechcesz, poucz nas, dlaczego
585 

Tak podle sobie poczynasz, ty, która
Dzielisz twe łoże z siepaczem, co niegdyś
Wraz z tobą ojca naszego mordował,
I dalej płodzisz, — dawniejsze i prawe,

Z prawych zrodzone odtrąciwszy dzieci?
590 

Mam ja to chwalić? Czy powiesz mi może,
Że tem się także za córkę mścisz twoją?
Szpetnem to, choćbyś tak rzekła; poślubiać
Z powodu córki nie przystało wrogów.

Lecz ciebie ani upomnieć nie można,
595 

Bo zaraz krzyczysz, że własnej my matce
Złorzeczym słowem. Po prawdzie ja w tobie
Nie mniej wciąż pani jak matki zaznaję,
Ja, co tu żyję wśród nędz i wśród męki,

Które mi matka i druh jej zadali, —
600 

A on tymczasem, uszedłszy twej ręki,
Nieszczęsny Orest marnieje gdzieś w dali.
Skarżysz się ciągle, że złość moja judzi
W bracie mściciela; wiedz, żebym czyniła

Tak, gdybym mogła. Dlatego wśród ludzi
605 

Niechbyś mnie choćby i złą ogłosiła,
I, jeśli trzeba, oszczerczą, bezczelną!
I, jeśli prawda, żem w rzeczach tych celną,
Że mi gwałtowność i gniewność wrodzona,

To krwi nie shańbię, ni twego ja łona.
610 

CHÓR

Że gniewem zieje, to widzę, lecz nie wiem,
Czy w gniewie słuszność ma również na względzie.

KLYTAJMESTRA

Jakiż ja dla tej bym jeszcze wzgląd miała,
Która tak matkę swą własną znieważa,