Jeśli tak płaczesz nad losem Oresta,
Wiedz, że ta urna proch jego zawiera.
Daj ją, na bogów, przybyszu, do ręki,
Jeżeli on jest ukryty w tym spiżu,
Łzami oblała wraz z jego popiołem.
Ktokolwiek ona, dajcie jej, bo żąda
Nie jak osoba, co wroga uczuciem, —
Lecz albo przyjaźń lub krew ją nakłania.
O ty pamiątko, co jedna zostałaś
Po mym najdroższym! Zawiodłeś mnie w wierze,
Wracając innym, niż kiedym cię słała.
Bo dziś w mej dłoni proch marny ja dzierżę,
A wówczas, dziecię, tak byłeś świetlanym!
Nim cię wysłałam ku krajom nieznanym,
Nimem cię chyłkiem z rąk śmierci wydarła!
Byłbyś w dniu owym legł pomiędzy swymi,
Ojcowska by ci przypadła mogiła;
Zdala od siostry śmierć straszna zdławiła.
I ani płynów ofiarnych[1] na ciało
Twe nie polałam, ni z ognia, co płonie,
Prochów nie wzięłam, tak jako przystało,
Drobnem brzemieniem w drobnym wracasz dzbanie.
O, ja nieszczęsna! nacóż ja daremnie
Tak się troskałam, nacóż me staranie
- ↑ w. 1137 płynów ofiarnych — Ciało obmywano i namaszczano wonnemi olejkami.