Strona:Sofokles - Elektra.djvu/78

Ta strona została przepisana.
ELEKTRA

Tego mnie pozbawić,
Bym, kiedy brat mój już w domu tym gości
Folgi nie dała radości.

ORESTES

Ktoby tak czynił, doznałby mych gniewów„

ELEKTRA

Więc wolno?

ORESTES

Czemuż nie?

ELEKTRA

Bracie, wieść miałam straszną, niespodzianą,
I w niemej ścięta boleści
Stałam, słuchając tej wieści.
Teraz cię dzierżę i w twarz ukochaną
Radosna patrzę, —
Klęska już chwil tych w pamięci nie zatrze.

ORESTES

Przemilcz, co zbytniem byłoby w twej mowie,
Ani też ucz mnie, że matka przewrotną,

Ani, że Egist domu ojcowiznę
1290 

Niszczy i trwoni i marnie rozprasza; —
Bo słowa cenny czas-by pochłonęły.
Lecz co przydatnem i w porę-by było,
Mów: gdzie zjawieni albo też ukryci

Stąpiąc, swywolnych ukrócimy wrogów;
1295 

Tak, aby matka snadź nie wypatrzyła
Jasnej twej twarzy, gdy wkroczym do domu.
Więc jak nad ciosem, co głosem zmyślony,
Żal się; bo gdy się wybijem z niedoli,

Będziem radować i śmiać się dowoli.
1300 

ELEKTRA

Przecie, o bracie, jako tobie miłem,
Tak ja postąpię, bo wszelkie pociechy