Z ptakiem tu dobrej nastałeś ty wróżby
I dziś dorównaj tej szczęsnej przeszłości.
Bo jeśli nadal zachowasz ster rządów,
Ni gród, ni okręt nic przecię nie waży,
Jeśli nie stanie męża dla ich straży.
O biedna dziatwo! Nazbyt ja świadomy
Próśb waszych celu; wiem, że wszystkie domy
Najgorsza nędza w mą osobę godzi.
Bo was jedynie własne brzemię dręczy,
Gdy moja dusza za mnie, za was jęczy,
Za miasto całe; ze snu się nie budzę
I częstem troski błąkaniem się trudzę,
By co obmyśleć ku ludu obronie.
I uczyniłem, co dobrem się zdało,
Syna Menojka[1] a żony mej brata
Posłałem, aby Kreon się wywiedział,
Co czyniąc, mówiąc, zbawiłbym to miasto .
A odmierzając dzień jego odejścia,
Już spokój tracę, bo nad miarę czasu
Lecz skoro wróci — to byłbym przewrotnym,
Gdybym za głosem nie postąpił boga.
Mówisz nam z duszy, a właśnie zwiastują
Okrzyki ludzi Kreona przybycie...